czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 16.

Zaczniemy dzisiaj od zwykłej informacji. Dziękujemy za
komentarze pod rozdziałem 15 <3 
Postaramy się naprawić nasze błędy... Będziemy większą uwagę skupiać na wątku, 
który mamy przedstawić i będziemy zwracać też uwagę na te przecinki ;) <3 Ps. Jeżeli się nie podoba to nie czytaj :)

Kocham Go. Uświadamiam sobie to kolejnej nocy. Nie umiem bez niego żyć, boję się gdy go nie ma, bo jestem bezpieczna tylko przy nim. A teraz... teraz kiedy wyjechał, boję się. Po prostu się boję. Moje myśli skupiają się tylko na nim, na tych pięknych błękitnych oczach, tych włosach i tych ustach. Zaczęłam tęsknić za jego dotykiem i codziennym wzrokiem. Nie ma go dzień. Dlaczego? Wyjechał. Znowu. Tylko nie zrobił tego w taki sam sposób jak kilka lat temu. Zostawił kartkę, że wyjeżdża do pracy. Louis i praca? Ciężko w to uwierzyć. Zostawił 2 bilety dla mnie i Darcy na powrót do domu, tylko że ja nie chciałam wracać. Poczekam kilka dni pozwiedzam Madryt. 
- Mamo, czy tata wróci? - zapytała Darcy.
- Tak skarbie. - przytuliłam ją do siebie. - Wróci. 
Zastanawiałam się, dlaczego Louis naprawdę zniknął. Na pewno nie pojechał do pracy. Musiałam do niego zadzwonić. Sięgnęłam po swoją komórkę i wybrałam numer do Lou. 
- Summer, czy wszystko u was w porządku? - odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam jego głos. 
- Tak, a z Tobą? 
- Dzwonisz, bo...? 
- Bo chcę się dowiedzieć, dlaczego wyjechałeś? - mówiłam bez zahamowań. - Nie pojechałeś do pracy. Ja wiem. Powiedz gdzie jesteś. 
- Nie Summ. To nie jest najlepszy pomysł.
- Louis do cholery gdzie ty jesteś  ?
- Summer powiem ci jak wrócisz
Chłopak rozłączył się. Wrócę, ale gdzie? To on wyjechał, nie ja. Czy chodzi o powrót do domu? Do Londynu? Kurwa mógł mi powiedzieć nic by się nie stało.
- Kochanie - zwróciłam się do córki. - Wracamy do domu. - Idź się spakować

Już po 3/4 godzinach byłyśmy w Londynie, złapałam pierwszą lepszą taksówkę i pojechałyśmy do domu. Po drodze zobaczyłam Emme, Louisa i dwóch innych facetów, jeden był wysoki i miał brązowe włosy cały pokryty był w tatuażach, drugi był całkowitym przeciwieństwem był takiego samego wzrostu co Emma miał blond włosy i nie miał na sobie ani jednego tatuażu. Na prawdę zabolał mnie widok Emmy obok Louisa. Gdy dotarliśmy na miejsce ,zobaczyłam przed domem Nialla i Nat .
-Summer, miałaś wrócić dopiero za dwa dni - Powiedział Niall
-Gdzie Louis ? - Spytałam ignorując jego wcześniejsze słowa.
Niall popatrzył się na Nat z nie pewną miną .
-On ...
Przewróciłam oczami i przejechałam ręką po włosach
-A więc nie dawno Emma wpadła w problemy i Louis pojechał jej pomóc.
Gdy Niall to powiedział przyjechał Louis. Zdziwił się na mój widok.
-Darcy idź do domu przywitaj się z ciocią i pobaw się z Cassie i Andre
Dziewczynka pobiegła do domu.
-To ja pójdę - Powiedziała Nat i skierowała się w stronę domu po czym Niall chciał zrobić to samo.
-Zostań Niall -Warknęłam.
Chłopak staną w miejscu.
-Miałaś wrócić za dwa dni - Powiedział Louis.
-Ale się o ciebie martwiłam, gdzie byłeś?
-No w pracy.
Przewróciłam oczami, Niall patrzył się na Louisa z mina :"powiedziałem jej " Louis zorientował się o co chodzi Niallowi przez co byłam nawet zadowolona.
-Summer - zaczną z nie pewnym głosem - Musiałem jej pomóc.
-Mogę już iść ? - Wtrącił się Niall.
-Tak.
Louis patrzył na mnie ,a ja w jego niebieskie tęczówki. Czemu miłość musi aż tak boleć?
- Ale nie kocham Emmy , kocham ciebie - Powiedział.
W środku mnie pojawiło się uczucie które doświadczyłam już pare dni temu kiedy zaś zakochałam się w Louisie.
- Powiesz mi chociaż dlaczego musiałeś jej pomóc?
- Ale ona...
- Louis, skoro jesteśmy razem i Emma o tym wie to powinna się liczyć z tym, że nie mamy przed sobą tajemnic.
Spojrzałam na Lou jego kąciki ust lekko poszły w górę, wiedziałam że ucieszył się ze słów "skoro jesteśmy razem". Nie wiem właściwie, czemu to powiedziałam? Nie byłam przecież pewna tego czy jesteśmy czy też nie.
- Summ, ona po prostu popadła w długi musiałem jej pomóc znaleźć adwokata. Długi wyszły z tego, że Emma ma dziecko i...
- Rozumiem. - wtrąciłam.
Louis w tamtym momencie złączył nasze usta w cudownym pocałunku. To uczucie, za którym tak bardzo tęskniłam.


Dzisiaj był ten dzień. Dzisiaj miałam stać się panią Tomlinson. Selena, Eleanor przygotowywały mnie, czesały włosy, malowały i pomogły ubrać sukienkę. Moja mama ma naprawdę wspaniały gust, bo to ona pomogła mi ją wybrać. Cieszę się, że udało jej się i tacie przyjechać do Londynu, akurat na tą uroczystość... uroczystość dzięki której Louis Tomlinson będzie moim mężem, a ja jego żoną. To dzień, którego nie mogłam się doczekać od dnia kiedy się w nim zakochałam.
- Wyglądasz cudownie - skomplementowała mama, gdy zostałyśmy w pokoju same. - Stresujesz się?
- Trochę. - stwierdziłam. - Boję się.
-To twój wielki dzień
Uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do mojej siostry i El które dodały jeszcze parę poprawek. Siedziałam wygodnie na fotelu i czekałam na mojego tatę, który pojawił się już po chwili. Przez domem stało białe volvo z różowo-białymi kwiatkami. Wsiadłam do auto na miejsce pasażera, a mój tata na miejsce kierowcy. Pojechaliśmy do najbliższego kościoła, który znajdował się trzy kilometry od naszego domu. Gdy byliśmy już na miejscu wysiadłam z auta, a mój tata podał mi rękę. Szliśmy do kościoła, serce przyśpieszyło. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy tylko przekroczyliśmy próg kościoła, a potem zobaczyłam Louis'a. Wtedy dopiero dotarło do mnie to co za chwilę się stanie... Wyjdę za Louis'a, chłopaka a nawet mężczyznę z którym łączy mnie tak wiele... Gdy stanęłam na przeciwko jego poczułam się najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz